Edward Zbierański należy do tych świadków, którzy w czasach niemieckich bywali na słynnym już 65 kilometrze – w miejscu, gdzie pod ziemią, ma stać ukryty pociąg ze złotem nazistów.
– Jeżeli chodzi o organizacje tego tunelu, było mówione o tym głośno, że mają jakiś tunel przebijać w górze w kierunku Mokrzeszowa i ma tam jeździć pociąg ze stacji ze Świebodzic w kierunku Mokrzeszowa, ale po co i jak ja nie wiem. I zaczęli kopać ten tunel, robili go. Tam byli jacyś więźniowie, bo widziałem mieli pasiaki – wspomina Edward Zbierański.
Według pana Edwarda tunel wykopywali więźniowie. Jako chłopiec pan Edward często tam bywał.
– Tam była taka łączka, pole, które po wojnie zostało zaorane. Siano nie raz tam grabiłem, zbieraliśmy je. Później oni wykopali ten tunel, ale to był za mały tunel, żeby tam pociąg się zmieścił – twierdzi pan Edward.
Ciekawość brała jednak górę. Pan Edward wspólnie z Horstem, swoim najlepszym kolegą, który był Niemcem podeszli pod samo wejście do tunelu.
- Stanęliśmy przed tym tunelem i ja mówię do Horsta - tu pociąg wjedzie, w taki tunel, przecież to jest niemożliwe. Horst mówi – chyba powiększą ten tunel, bo to za mały jest, chyba pociąg krasnoludków by wiózł, żeby tu wjechać. Półtora metra wysokości, półtora metra szerokości. Przecież to nie możliwe, żeby tu pociąg wjechał, chyba powiększą ten tunel mówił – opowiada pan Edward.
Horst zaproponował panu Edwardowi, by weszli do tajemniczego tunelu.
– Weszliśmy do tego tunelu, a tam od drzew korzenie wisiały. Odsuwaliśmy je, uszliśmy kilka kroków a tam głęboki dół około dwóch metrów. Patrzyliśmy, a w tym dole mówię - o szyny kolejowe, ale te szyny wydawały mi się cieńsze niż te, po których pociągi jeżdżą. Od strony dworu, dwa metry pod ziemią szły szyny, do drugiego tunelu. Tam była zbita taka płyta z desek, nowych, ładnych desek – mówi pan Edward Zbierański.
Jak wspomina pan Edward, z Horstem mieli okazję zobaczyć tam jakieś pojazdy.
– Jak daleko ten drugi tunel był kopany i jak daleko te szyny były tego nie wiem, bo nie plądrowaliśmy, nie ruszaliśmy tam nic. Te deski można było odsunąć i zobaczyć. Przy samych dechach stały wózki żelazne, a w nich powrzucane jakieś przedmioty. Jeszcze mówię do Horsta, ale tu bajzel mają w tym tunelu. Na tych wózkach był jakiś materiał długości 15 – 20 centymetrów owinięty w żółty papier z napisami. To było od dołu w wózku ułożone, a później to już tak nawrzucane – opowiada pan Edward.
Na pytanie o Złoty Pociąg – pan Edward odpowiada pytaniem – kiedy on tam wjechał?
- Chyba, że inny tunel gdzieś jest. Stale mówiłem, coś schowane tam jest i warto szukać, ale czy Złoty Pociąg?... - tym pytaniem z nutą niedopowiedzenia kończy rozmowę z nami Edward Zbierański
Foto: P. Tokarski