Jakie skarby kryją się wśród nikomu niepotrzebnych rzeczy, przekonała się mieszkanka Wałbrzycha, która dostała od znajomej pamiętnik tajemniczego mężczyzny, znaleziony na dawnym „Zielonym Rynku”.
- Pamiętnik najprawdopodobniej pochodzi z dawnego „Zielonego Rynku”. Ja dostałam go od sąsiadki, która tam sprzedawała, jakieś 25 lat temu. - mówi właścicielka pamiętnika, Beata.
Władysław Ślęzak, bo tak nazywał się autor pamiętnika w którym opisuje swoje życie, to ciekawa postać. Urodził się w 1897 roku, przeżył 1 wojnę światową, pracował w hucie, grywał w karty i interesował się otaczającą go rzeczywistością. W jego pamiętniku możemy znaleźć wpisy mówiące m.in. o zamachu na arcyksięcia Ferdynanda, będącym bezpośrednią przyczyną wybuchu 1 wojny światowej.
- Zwykły człowiek, zwykły ale niezwykły. Żył na początku ubiegłego wieku, żył pracował opiekował się dziećmi.- mówią właścicielka pamiętnika, Beata i jej znajoma Agnieszka.
Nie wiadomo w jaki sposób pamiętnik znalazł się w Wałbrzychu. Wszystko co jest opisane, dzieje się w Dąbrowie Górniczej. Obecna właścicielka pamiętnika i jej znajoma, szukają śladów, które pomogłyby rozwiązać zagadkę. Jak same mówią – Pamiętnik czyta się jak książkę i warto byłoby go wydać, ale nie są pewne czy bez zgody rodziny jest to możliwe.
- Tutaj jest taki fragment, podczas 1 wojny światowej uwolnił Rosjanina. Pracował w służbie granicznej, poszli na patrol i złapali jeńców wojennych. Jednego Rosjanina wypuścił, dał mu dane w jakich miejscach powinien się poruszać, by go już nie złapali. - mówi Agnieszka, znajoma właścicielki pamiętnika.
Pojawił się pierwszy ślad, do kobiet zgłosił się mężczyzna z Dąbrowy Górniczej, który ma informacje na temat rodziny Władysława Ślęzaka. Kobiety jednak na tym niepoprzestają, czekają na ludzi, którzy pomogą udzielić informacji w jaki sposób pamiętnik mógł się znaleźć w Wałbrzychu.
tekst i foto: pm