Do czego miały służyć sowiogórskie niemieckie obiekty budowane w pośpiechu? Ilu tak naprawdę więźniów przeszło przez obozy w Górach Sowich? Jak "żyli"? Ilu zginęło? To najczęściej zadawane pytania.
Dziś fascynują nas tajemnice podziemnych tajemnic i ponura historia Gór Sowich, a jednocześnie zachwyca piękno krajobrazu i sowiogórskich zabytków. W czasach wojny jednak, te tereny przemierzali ubrani w pasiaki więźniowie, którzy za chwilę mieli drążyć podziemia Włodarza, Riese czy Osówki. Od 1944 datuje się gwałtowny rozwój obozów jenieckich w Górach Sowich. Przebywali w nich Polacy, Żydzi, Francuzi, Rosjanie, Belgowie i jeńcy wojenni, a także więźniowie skierowani tu na roboty z pobliskiego obozu koncentracyjnego Gross Rosen. Co robiono? Drążono tunele i hale, prawdopodobnie do celów produkcji zbrojeniowej, budowano tory kolejowe, drogi i zakładano urządzenia elekrtyczne.
Nad obozem czuwało SS i straż obozowa. Więźniów traktowano ze szczególnym okrucieństwem. Słabych, niezdolnych do pracy zabijano od tak. Tych, którzy mieli więcej sił, dłużej wykorzystywano do katorżniczej pracy i ...zabijano. Dziennie ginęło najmniej kilku więźniów - od kul, pobić, okaleczeń, jakich dopuszczali się hitlerowcy. Bestialskie traktowanie ze strony SS - manów dopełniał głód i praca ponad ludzkie siły. Więźniowie ginęli przygnieceni skałami, umierali wskutek szerzących się w obozach epidemii. Wszawica. Tyfus. Zimno. Brak warunków sanitarnych i opieki medycznej. Tu życie ludzkie nie miało wartości.
Porcje żywieniowe stale ulegały zmniejszeniu. Z czasem chleb był dzielony na pięć osób. Dzienna racja żywieniowa zawierała zaledwie 200 - 300 kalorii. Mówiono, że sam obozowy lekarz dziwił się, że przy takich warunkach umiera tylko 50 - 60 więźniów tygodniowo.
Chorzy nie mieli w ogóle szans. Mimo działających m.in. w Jedlince baraków dla chorych i tzw. rewirów leczniczych, pomocy nie udzielano. Chorzy pozbawieni byli ubrania. Leżeli nago. Brakowało lekarstw i personelu. Niemcy, o jednym z rewirów mówili "obóz zdychających".
A zwłoki? Początkowo palono w pobliskim Gross - Rosen. Później wywożono do lasów i wrzucano do masowych grobów.
Wspomniany obóz Gross - Rosen Niemcy założyli w 1940 roku. Początkowo przeznaczony był dla 3,5 tys. więźniów. Pod koniec wojny powiększono go 10-krotnie. Więźniowie pochodzący z wielu krajów Europy masowo ginęli tu od katorżniczej pracy w kamieniołomach, z głodu, chorób i częstych egzekucji. Życie straciło tu około 40-stu tysięcy osób.
Szokującym wydaje się być fakt, że w obozach "uprawiano sport". W 2012 roku Muzeum Gross Rosen w Rogoźnicy przygotowało wystawę o nieznanej historii sportu w obozie koncentracyjnym w Gross –Rosen „Herosi w pasiakach”.
Ekspozycja składała się ze zdjęć, dokumentów ale także filmów dokumentalnych. Pokazano sylwetki więźniów-sportowców. Przedstawiono historię piłkarskich zmagań za drutami hitlerowskiego obozu. Część ekspozycji przedstawiała także inne dyscypliny sportowe. Pokazano sylwetki więźniów – piłkarzy i bokserów, którzy w warunkach obozowych musieli stawać do nierównej walki ze swoimi nadzorcami.
Na wystawie znalazły się też unikatowe zdjecia więźniów, którzy przed wojną lub po jej zakończeniu byli zawodowymi sportowcami, graczami takich klubów jak Legia Warszawa, Wisła Kraków, ŁKS.
Wystawa opowiadała o barbarzyństwie, terrorze i używaniu sportu do szykanowania więźniów.
Foto: Muzeum Gross - Rosen