Księżnę Daisy kojarzy się zwykle z imponującymi budowlami. Z miejscem jej urodzenia Ruthin, później Newlands, gdzie upłynęło jej dzieciństwo, a przede wszystkim z pałacem w Pszczynie i zamkiem Książ. Wszystkie te obiekty istnieją do dziś i można je podziwiać. Zapominamy jednak często o marzeniu Stokrotki, by wyrwać się z zamku, jego sztywnej etykiety. Realizacją tego był pawilon, a właściwie dwa małe domki połączone kuchnią, zlokalizowane w zachodniej części parku książańskiego. Obecnie ocalały tylko fotografie, publikowane w literaturze poświęconej księżnej.
„Ma Fantaisie’” czyli Moja Fantazja, to jedno z ulubionych miejsc wypoczynku księżnej Daisy Hochberg von Pless, znajdujące się na zachód od zamku Książ. Spiętrzono tam wody Czarciego Potoku (zwanego również Poleśnicą oraz Czarnym Potokiem, mającego źródliska na ogrodach działkowych i nieużytkach koło osiedla Podzamcze) u podnóża Borowca Małego i Zwierzyńca, dzięki czemu powstał staw o pow. 0,75 ha. W jego pobliżu książę Hans Heinrich XV polecił zbudować na prośbę Daisy i według jej pomysłu dwa połączone gankiem niewielkie domki kryte strzechą. Ich przytulne wnętrze dawało księżnej odpoczynek od nudnej etykiety dworskiej. Wokół domków utworzono niewielki ogród wzorowany na tarasach angielskiego zamku Newlands.
Podczas powstawania Fantazji obsadzono azaliami i rododendronami powierzchnię nie większą niż 0,4 ha. Jednak, mimo surowego klimatu, odbiegającego znacznie od ich azjatyckiej ojczyzny, doskonale zaadaptowały się w nowych warunkach, rozrastając się w kierunku zachodnim i północnym na obszarze ponad 65 arów 1 . Autorki biografii Daisy skrupulatnie tworzą listę jej ulubionych roślin, które znalazły się w ogrodzie Schwarzengraben (niemiecka nazwa okolic Czarciego Potoku): „część terenu przeznaczona na ogród była otoczona niskim, ceglanym murem, pod którym na rabatkach w kształcie serca rosły fiołki, heliotropy, karłowate goździki, dzwonki, konwalie. Za nimi kwitły bzy wszystkich kolorów. a także azalie, szczodrzeńce, białe i różowe głogi, które na przełomie maja i czerwca tworzyły kolorową oprawę”. W tym doborze kwiatów i krzewów można zauważyć pewna prawidłowość. Zdecydowana większość spośród nich ma charakterystyczną woń. „Wewnątrz ogród otaczały ziołowe rabaty, między nimi na krótko strzyżonym trawniku stał zegar słoneczny, a spomiędzy cisowego żywopłotu wyglądały posążki. Nie zabrakło tu też ogrodu różanego na wąskich tarasach. Z każdego rogu ogrodu, pod łukami pnących róż, tytoniu i klematisu, biegły żwirowe ścieżki, które spotykały się w środku ogrodu, przy altance oplecionej pnączami. Tu dzieci chowały się przed letnim deszczem” .
Uzupełnieniem obrazu Mojej Fantazji jest wypowiedź samej księżnej, która z dumą stwierdziła w pamiętnikach „Taniec na wulkanie”: Sama zaprojektowałam Ma Fantaisie, była to chyba jedyna rzecz w Książu, która należała całkowicie tylko do mnie.
Zaprojektowany przez siebie ogród nazwała ogrodem Kamy, nawiązując do tonu poezji Laurerenca Hope. Kama to jedyna Europejka, która zgodnie z hinduskim obyczajem, kazała się spalić razem z ciałem swego zmarłego męża. W pamiętnikach niezbyt często pojawia się Moja Fantazja, jest raczej określana jako Schwarzengraben.
17 stycznia 1910 do Książa przyjechał niemiecki następca tronu wraz z żoną. Daisy podjęła znamienitych gości, nie tylko w Książu, ale także w Fantazji. Tak oto wspomina tę wizytę w swoich pamiętnikach:
Wyjechaliśmy na ich powitanie w dwóch otwartych powozach, każdy zaprzężony w czwórkę koni, pocztylioni, forysie, i lokaje w galowych strojach. Całe Świebodzice były oświetlone, a wzdłuż ulic stały dzieci szkolne. Stopniało, więc nie mogliśmy się ślizgać. Zanim dotarliśmy do Ma Fantaisie na podwieczorek, złapała nas po drodze nagła i straszna śnieżyca. Kiedy przybyliśmy na miejsce, wszyscy suszyliśmy płaszcze przy kominku, a mały Hansel jak zawsze był przeziębiony, biedny mały człowiek. Na podwieczorek zabrałam wszystkich do namiotu, gdzie podano posiłek i w ten sposób wszyscy jakoś się pomieścili w tym małym domku
W czasie I wojny Daisy kilkakrotnie przyjeżdżała do Książa na krótkie urlopy, by spotkać się z rodziną. Sytuacja polityczna stawiała ją w kłopotliwym położeniu (jako Angielkę), więc wszystko było dla niej przygotowane, ale nie w zamku, tylko w pawilonie Ma Fantaisie. Nikt z publiczności, ani nawet z personelu zamkowego nie miał dostępu do oddalonego i izolowanego miejsca, zwanego Schwarzengraben, bez specjalnego pozwolenia. Posiłki przygotowywane przez wiernego Louisa Hardonina były codziennie przysyłane do pawilonu pisze J.Koch w najnowszej na naszym księgarskim rynku biografii Daisy.
Bezmyślne i nieuzasadnione działania organizacji Todt sprawiły, że ta oaza spokoju zniknęła z powierzchni ziemi. Dziś tylko rododendrony na zachodnim zboczu, otaczającym z lewej strony małe jeziorko, zdradzają, że tu, w ich pobliżu mogła znajdować się Moja Fantazja. W 2011 roku miejsce to jest jest nie do poznania. Królestwo mchów, paproci, pokrzyw i olch bardzo skutecznie maskuje niewielkie pozostałości. Zachowały się półokrągłe schody i boczne wejście na taras przy dworku, biegnący równolegle do zbocza murek z łupanego bazaltu. Analiza topograficzna fotografii doprowadza do wniosku, że wejścia znajdowały się od strony zbocza, by Daisy mogła cieszyć oczy porastającymi je rododendronami i azaliami mieniącymi się w maju i w czerwcu feerią barw.
Opr. Mateusz Mykytyszyn Fundacja Księżnej Daisy von Pless