Co za wieś! Jakże barwną opowieść można by napisać o Nowym Kościele. O bogactwie złóż tutejszych agatów i ametystów, o dawnym wspaniałym zamku, sławnej niegdyś gospodzie, kopalni miedzi, folwarkach, kuźniach i młynach. O władających wsią Zedlitzach, którzy dożywali 108, nawet 110 lat i w XVI wieku uczynili Nowy Kościół centrum reformacji na całym Śląsku…
Niezwykłe, że za walącym się murem obronnym, za bramą zamkniętą na głucho przetrwało to, co w dziejach wsi najbardziej odległe. Stary cmentarz i potężne strzępy romańskiego kościoła, który nadał wsi nazwę… 800 lat temu. Wszystko tu się rozpada, sypie, przechyla, leży. Niekiedy pięknie się sypie, pięknie zarasta bluszczem, pokrywa mchem. Ale ta opowieść nie jest skończona. Bo przecież wołają o szacunek płyty nagrobne potraktowane jak śmieci. Bo bez przeszkód pisze tę historię ręka degenerata, który 70 lat po II wojnie światowej nadal plądruje grobowce, poszukuje łupu wśród ludzkich kości…
Tekst i zdjęcia: Hannibal Smoke