Chodzi o decyzję Biura Ochrony Środowiska Gospodarki Wodnej, Rolnictwa i Leśnictwa w Urzędzie Miejskim w Wałbrzychu. Urzędnicy zgadzają się na wycinkę drzew w obrębie terenu, gdzie prowadzone mają być prace odkrywkowe ale pod pewnymi warunkami. Prowadzący prace byliby zobligowani do zasadzenia 45 nowych drzew na wskazanym terenie oraz zapłaty kwoty 150 tysięcy złotych.
– Miasto zażądało kaucji ale my nie musimy jej płacić pod warunkiem, że zadadzimy drzewa i do trzech lat one się przyjmą. Miasto wydało jednak takie roszczenie, że jeśli to się nie powiedzie to będziemy musieli zapłacić 150 tysięcy złotych kary – mówi odkrywca Złotego Pociągu Piotr Koper.
– Decyzja, którą wydaliśmy dotyczy działki, do której tak zwani odkrywcy nie mają prawa ale mieli zgodę właściciela terenu aby zwrócić się do nas o taką decyzję jako pełnomocnicy. Nasza decyzja wymienia 39 drzew grubszych, ponieważ co do reszty to tylko jakieś cienkiie drzewka, wręcz patyki co do których nie nalicza się żadnych opłat. Na te 39 drzew ustalono opłatę ale od razu zwolniliśmy z tej opłaty wnioskodawcę pod warunkiem, że nasadzi 45 nowych drzew. Wskazana jest działka i warunek że mają przetrwać 3 lata. Jest to standardowe działania przy tego typu sprawach – tłumaczy kierownik Biura Ochrony Środowiska Wiesław Sójka.
Problem pojawił się w momencie gdy decyzja dotarła do belgijskiej spółki, która jest właścicielem terenu z którego wycięte miałyby być drzewa. W obawie przed ewentualną karą spółka ta może wycofać swoje zezwolenie na prowadzenie prac na jej terenie.
– Oni się po prostu wystraszyli, że jeżeli my nie wywiążemy się z tego przedsięwzięcia to miasto obciąży ich karą w wysokości 150 tysięcy złotych – mówi Piotr Koper.
Spółka z Belgii uwarunkowała podtrzymanie swojego pozwolenia wpłatą kaucji w wysokości 150 tys zł na poczet ewentualnej kary. Piotr Koper i Andreas Richter nie dysponują takimi zasobami ponieważ gotowi są na pokrycie kosztów prac odkrywkowych ale nic poza tym. Wiesław Sójka uspokaja, że jedyne co należy w tej sytuacji zrobić to zwrócić się do Biura Ochrony Środowiska o zmianę terenu, gdzie nowe drzewa miałyby być nasadzone.
– Sprawa jest bardzo prosta. Jeżeli właściciel nieruchomości obawia się, że drzewa posadzone na tamtej działce, którą wskazaliśmy na jego życzenie są narażone na zniszczenie, niech wskaże nam inną działkę albo my wskażemy taką, gdzie będą bezpieczniejsze. Wydaje mi się, że tu nie ma problemu – zapewnia Wiesław Sójka.
Mimo wszystko jak twierdzi Piotr Koper spółka z Belgii jest nadal pełna obaw, że to na nich spadnie odpowiedzialność za ewentualne niepowodzenie całej operacji. Dlatego zwrócił się do Biura Ochrony Środowiska o sprecyzowanie zapisów swojej decyzji.
– Na tę chwilę możemy tylko czekać na dokładniejsze stanowisko Ochrony Środowiska i z tą decyzją zwrócimy się do belgijskiej spółki żeby nie bała się wpuścić nas na swój teren bo bierzemy pełną odpowiedzialność za wszystko co tam się dzieje – podsumowuje Piotr Koper.
Gdy wydawało się, że już wszystko zmierza w dobrym kierunku znów sprawa Złotego Pociągu zatrzymała się na formalnej przeszkodzie. Odkrywcy liczą jednak, że uda się przekonać Belgów, choć pewnie znów przesunie to wszystkie prace w czasie