Wybitny lekarz i przerażający zbrodniarz. Od samego początku Josef Mengele wyróżniał się spośród lekarzy SS w Auschwitz. Jako jedyny służył na froncie i posiadał wysokie odznaczenia. Jako jeden z nielicznych uczestniczył niemalże we wszystkich selekcjach i pogromach obozowych więźniów – posyłał do komór gazowych, uczestniczył w selekcji Żydów i Romów, przeprowadzał pseudomedyczne eksperymenty.
Wykonywał amputacje, punkcje lędźwiowe, wstrzykiwał ofiarom bakterie powodujące tyfus, umyślnie zakażał rany. Więźniowie byli przez niego poddawani okrutnym eksperymentom na żywym organizmie. Mengele zyskał miano obozowego „Anioła Śmierci” lub zabójcy w białym kitlu. Ci, którzy przeżyli piekło obozu i eksperymenty Josefa Mengele dają makabryczne świadectwo tamtych czasów. Jeszcze bardziej przerażające wydaje się być odkrycie, jakiego dokonano w jednym z monachijskich instytutów, w którym odnaleziono fragmenty ludzkich ciał – prawdopodobnie są to szczątki ofiar „Anioła Śmierci”.
Szczątki ciał odkryto w magazynach laboratorium Instytutu Psychiatrii im. Maxa Plancka w Monachium w Niemczech. Fragmenty ludzkich ciał, w tym tkanki mózgowej znajdowały się w słoikach. Jak informują pracownicy instytutu próbki dostarczane przez Mengele były wykorzystywane przez nazistowskiego naukowca Juliusa Hallervordena, który przeprowadzał badania nad ludzkim mózgiem.
Odkrycia dokonano w ubiegłym roku, a od tego czasu pracowali tam archeolodzy, którzy mieli potwierdzić pochodzenie fragmentów ludzkiego ciała.
Teraz sprawę ma wyjaśnić specjalny zespół naukowców powołany przez Instytut w Monachium. Sami przedstawiciele Instytutu wydali oświadczenie, w którym twierdzą, że są zażenowani tym odkryciem, które prawdopodobnie będzie miało negatywny wpływ na znajdujące się tam archiwa.