Po kilku tygodniach analizy, omówiono wyniki ostatnich badań prowadzonych na terenie 65 kilometra trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych, czyli w miejscu gdzie miałby znajdować się legendarny Złoty Pociąg.
Jak wyjaśnił dyrektor Przedsiębiorstwa Badań Geofizycznych, Marcin Krupa prace prowadzone na 65 kilometrze podzielono na trzy etapy. Na początku przebadano teren pod względem geofizycznym. Następnie poddano wyniki analizie i wykonano dodatkowe badania. Trzecim etapem było wytypowanie miejsc najbardziej obiecujących, które zostały dokładnie przeanalizowane.
Podczas prac natrafiono na silne zakłócenia elektromagnetyczne od linii kolejowej. Z tego względu wykorzystywano gównie metodę grawimetryczną, która jest metodą wolną od takich zakłóceń. Problemów dostarczyła także bliskość drogi i wzmożony ruch samochód, dlatego pomiary trzeba było wykonywać w czasie gdy ruch samochodowy nie był zbyt silny. Potem wykonano badania między innymi metodą magnetometryczną, a następnie metodą georadarową i konduktometryczną. W sumie metod było siedem. Wszystkie badania przeprowadzono dwukrotnie, by uniknąć pomyłki.
Pomiary wykonane metodą grawimetryczną wykazały istnienie anomalii na głębokości do 15 metrów. Pomiary wykonane innymi metodami również wykazały obecność anomalii. Wykonano także pomiary pola elektrycznego.
Największy sukces? Pomiary prowadzone metodą grawimetryczną wskazują miejsca rokujące, które trzeba teraz sprawdzić poprzez wykonanie otworów badawczych.
Zdaniem geologa Adama Szynkiewicza badania prowadzone różnymi metodami wskazują na podobne wyniki i występowanie anomalii w tych samych miejscach, co jest obiecujące. Największe osiągnięcie badań? Wskazanie miejsc obiecujących, czyli takich które teraz trzeba będzie sprawdzić za pomocą wierceń.
Jak przyznaje ekipa badawcza jakościowa interpretacja wyników badań pozwoliła wyeliminować miejsca które początkowo uchodziły za rokujące, potwierdzić te, które warto dalej badać oraz wskazać kolejne, których wcześniej nie brano pod uwagę.
- Dla naszych celów poszukiwawczych najważniejsze są głębokości do 12 metrów, bo głębiej nie spodziewamy się występowania niczego obiecującego. Anomalie się pokrywają - mówi geolog Adam Szynkiewicz
Badania prowadzono przez około 4 miesiące. Dlaczego tak długo?
- Interpretacja tych badań była bardzo trudna i już w końcowym etapie braliśmy pod uwagę tylko te miejsca które najbardziej rokują, a wyeliminowaliśmy miejsca, na które nie warto tracić czasu. Wyodrębniliśmy 11 miejsc, które będziemy teraz weryfikować odwiertami rdzeniowymi. To dużo – mówi Piotr Koper
Miejsc jest aż tyle bo badania były robione na różnych profilach i wszystkie miejsca, które badania wskazały trzeba teraz potwierdzić.
- Fundacja Złoty Pociąg wzięła na siebie moralny obowiązek wyjaśnienia tej zagadki. Jesteśmy coraz bliżej, mamy szczegółową topografię i geodezję tego terenu. Teraz będziemy musieli zastanowić się nad doborem sprzętu, bo nie wszędzie każdy sprzęt będzie mógł wjechać. Będziemy się zastanawiać jaki sprzęt, do jakiego terenu będzie najwłaściwszy. Trzeba będzie wyrównać teren, zrobić dojazd. Ogromna praca przed nami, ale jeszcze nikt tak porządnych badań na tym terenie nie wykonał. Fundacja jest właścicielem tych badań i teraz będziemy zbierać środki na wykonanie odwiertów – tłumaczy Piotr Koper.
Jak przyznał Piotr Koper wcześniejsze badania były wykonywane w dobrym miejscu, ale kopano za płytko – poszukiwacze mieli pozwolenie na wykonywanie prac do głębokości 6 metrów.
- Dzięki tym badaniom umieliśmy się przygotować do kolejnej fazy i wyeliminować ogrom błędów, które mogłyby się wydarzyć. Zyskaliśmy ogromną wiedzę geologiczną i jestem dobrej myśli – tłumaczy poszukiwacz.
Co teraz? Piotr Koper nie ukrywa, że na finansowanie dalszych prac potrzebne są pieniądze - około 100 tysięcy złotych. Fundacja Złoty Pociąg będzie teraz starała się pozyskać sponsorów na przeprowadzenie odwiertów. Konieczne będzie także uzyskanie wszystkich niezbędnych zgód na prowadzenie prac. Jeśli pieniądze uda się znaleźć - kolejny etap badań już w połowie 2018 roku.
W.B.