Właśnie tu były strategiczne miejsca nazistów. Tu było też miasto, „otoczone opieką” Niemców.
Breslau, Waldenburg, Friedland in Niederschlesien, czy Freiburg to tylko niektóre miejscowości na Dolnym Śląsku, w których w czasie wojny Hitler realizował swój szatański plan.
W dawnym Breslau zaczęła się historia Złotego Pociągu, bo to właśnie stamtąd miał wyjechać w kierunku Wałbrzycha pancerny pociąg ze złotem Wrocławia. Wałbrzych to m.in. majestatyczny Zamek Książ, jego niezbadane podziemia i Hitler, który dziedzictwo Hochbergów chciał przerobić na swoją kwaterę główną. Friedland to m.in. fabryki gdzie produkowano części do samolotów i śmigła. A Freiburg? Freiburg to Świebodzice – jedno z najbezpieczniejszych miast.
W tamtych czasach mieszkańcy Świebodzic bardzo szybko i w większości ulegli nazistowskiej propagandzie. „Hitler tworzy pracę i chleb” – takie hasła silnie oddziaływały na pogrążone w kryzysie społeczeństwo. Bieda i bezrobocie w mieście były więc nazistom na rękę. Młodzież zachwycona szerzącą się propagandą i wielkimi hasłami była na nie niezwykle podatna. We Freiburgu powstała nawet szkoła im. Adolfa Hitlera. Tu przyjeżdżał m.in. Goebbels czy Helmut Bruckner – założyciel śląskiej NSDAP.
Szybko zaczęły też powstawać w Świebodzicach kolejne organizacje faszystowskie. Już w 1933 roku naziści nie uznają i szykanują inne partie. Przeprowadzają rewizje na szefach niewygodnych partii. Wreszcie rozwiązują wszystkie partie niehitlerowskie.
Poparcie we Freiburgu dla niemieckich haseł odzwierciedla liczba głosów – 5222 – na tak, podczas głosowania nad programem Hitlera i NSDAP, które odbyło się w 1933 roku.
Tu organizowano też masowe imprezy, np. dożynki, które określano mianem Der Tag der Bauern – zjazd chłopów.
Był plan budowy i modernizacji dróg. Uruchomiono przędzalnię, w której pracowało ponad 600 robotników. Powstała fabryka wyrobów metalowych. Spadało bezrobocie. Mieszkańcy byli szczęśliwi – nawet pomimo reżimu.
Wpływ wojny na życie mieszkańców dawnego Freiburga był znikomy. Do miasta przybywali uciekinierzy z Niemiec – głownie kobiety i dzieci. Rok przed zakończeniem wojny w Świebodzicach było ich ok. 1400.
Na miasto nie spadały bomby. Choć kilkanaście kilometrów dalej miały miejsce naloty na linię kolejową Jaworzyna – Wałbrzych.
Wówczas dla Niemców wiele miejscowości na Dolnym Śląsku, a zwłaszcza Góry Sowie były punktami strategicznymi, niezwykle ważnymi, a sam region nazywany był „schronem przeciwlotniczym Trzeciej Rzeszy”.
Przeczytaj również:
Nocny szampan na Starym Książu
O tajemnicach Zamku Książ
W poszukiwaniu apartamentów księżnej Daisy