Sala widowiskowa Centrum Kultury i Turystyki w Walimiu pękała w szwach. Wielu mieszkańców chciało obejrzeć ten niecodzienny eksperyment sceniczny. Dla nich było to wydarzenie bardzo osobiste, ponieważ był to spektakl , o powojennych losach tej niewielkiej miejscowości, opowiedziany słowami pierwszych powojennych mieszkańców. A wszystko zaczęło się od niepozornego znaleziska - 120 klisz fotograficznych.
- Jak ze zdjęć stworzyliśmy spektakl? To była długa droga. Rozmawialiśmy z wieloma mieszkańcami Walimia i napisaliśmy piosenki na podstawie ich wspomnień - mówi reżyserka spektaklu Martyna Majewska.
Trudnego tematu przekształcenia wspomnień na piosenki a piosenek na spektakl podjął się zespół Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu. Niemałym wyzwaniem było również zdobycie środków na zrealizowanie tego przedsięwzięcia. Udało się pozyskać dofinansowanie z programu Patriotyzm Jutra realizowanego przez Muzeum Historii Polski. Co ciekawe teatrom bardzo rzadko udaje się pozyskać pieniądze z tego źródła.
- Pracowaliśmy nad tym dosyć długo. Spotkania z mieszkańcami trwały od lipca. Martyna z Kubą Lechem robiła w międzyczasie film, który wyświetlany jest w tle. Generalnie cały zebrany materiał mógłby posłużyć do stworzenia filmu dokumentalnego. Będziemy się też starać nagrać płytę muzyczną oraz teledyski - mówi dyrektor Teatru Lalki i Aktora w Wałbrzychu Zbigniew Prażmowski.
Tematyka piosenek jest bardzo bliska mieszkańcom Walimia. Słyszymy między innymi relacje pierwszych powojennych mieszkańców na temat ciężkiego życia tuż po wojnie, ich relacji z Niemcami ale nie brakuje też wesołych wspomnień na przykład o nieistniejącym już klubie Relaks. Wielu widzów ze wzruszeniem wspominało też działające dawniej Zakłady Przemysłu Lniarskiego "Walim", które były osią napędową gospodarki tej miejscowości.
- Powiem szczerze, że ani razu nie chciałem przyjść na żadną próbę i nie pytałem Martyny jak to będzie wyglądało. Chciałem przyjść jak każdy z widzów, usiąść i po prostu obejrzeć. Jedyne co wiedziałem to mniej więcej te historie, na których się spektakl opierał bo znałem tych ludzi i to ja podopwiadałem Martynie z kim powinna rozmawiać. Całość jest bardzo wzruszająca. Przypomniałem sobie dwa pololenia z mojej rodziny, dziadka, rodziców i widziałem też siebie rozmawiającego z tymi ludźmi. Wielka dawka emocji szczególnie nadeszła wraz ze wspomnieniami o zakładzie, bo pamiętam kiedy on upadał i to był ciężki czas - mówi Łukasz Kazek.
- Myślę, że warto mówić o ludziach. Wiele się mówi o Złotym Pociągu i innych odkryciach ale zapomina się o ludziach. To są wspaniałe tereny. Aglomeracja Wałbrzyska i cały Dolny Śląsk to miejsca magiczne ale tę magię tworzą właśnie ludzie a nie tylko sprzęty zakopane w ziemi - twierdzi Zbigniew Prażmowski.