Do dziś świadkowie, którzy byli częścią tamtego świata i tamtej historii, swoje, często traumatyczne wspomnienia przekazują kolejnym pokoleniom. Pan Edward Zbierański, który wraz z rodziną został przewieziony z rodzinnych Szczekocin do Wałbrzycha opowiada o tym, co widział, gdy Niemcy te tereny uważali za swoje.
Do dziś nie wiemy, co jeszcze Niemcy ukryli na Dolnym Śląsku. Wiemy tyle, ile mamy wiedzieć, na ile pozwalają dotychczasowe odkrycia, relacje świadków, archiwa. Czy kiedyś dowiemy się o wszystkim? Nie wiadomo. Dlatego tak cenne są wspomnienia świadków, którzy chcąc czy nie chcąc tworzyli historię tamtych lat.
Pan Edward Zbierański widział wiele. Nie o wszystkim chce dziś mówić. Jednak jego wspomnienia to obraz jak sam to określa „nazistowskiego świata”, który oglądał z pociągu czy z okna domu, w którym mieszkali. Pan Edward opowiada nam między innymi o fabryce zbrojeniowej przy ul. Uczniowskiej i o tym, co Niemcy z niej wyciągali.
- Nadszedłem jak z tej fabryki pomalutku tir wyjeżdżał. Ja do tej chwili pamiętam gdzie portiernia była, gdzie barak stał – mówi pan Edward.
Co Niemcy wywozili z fabryki? Śmigła helikopterów? Skrzydła samolotów?
– Skrzydła były koloru aluminium. Tiry były bardzo duże, kabina duża. Kilka osób mogło się w niej zmieścić. Skrzydła były postawione na sztorc i były takie długie podpory, żeby się te skrzydła nie przewróciły – wspomina pan Edward.
Dokładnej szerokości skrzydeł Pan Edward określić nie potrafi.
– To było na pojeździe, więc ciężko określić. Ale były grube z przodu, czyli tu gdzie miały być doczepiane, a później robiły się coraz cieńsze – mówi pan Edward Zbierański
Takich fabryk w Wałbrzychu było kilkanaście.
– W miejscu gdzie dziś jest dealer Skody w Wałbrzychu, był taki zakład i z tego co Edward mówi ma to ręce i nogi, ponieważ znaleziono sporo aluminium na tym terenie. Tak samo na zakładzie, który był niżej, gdzie obecnie jest Ronal. W miejscu, w którym teraz jest Skoda był też duży schron podziemny – mówi Tomasz Jurek z Dolnośląskiej Grupy Badawczej.
Pan Edward uzupełnił po części znaną historię.
– Dopisał jakby historię z tymi skrzydłami. My o tym nie wiedzieliśmy. Wiedzieliśmy, że części lotnicze były produkowane w Świebodzicach. Śmigła do samolotów w Mieroszowie, a tu doszła nam ciekawostka, że w Wałbrzychu produkowano skrzydła – mówi Tomek Jurek.
Tomasz Jurek dodaje, że znają człowieka, który odnalazł skrzydło śmigłowca w szopie w Świebodzicach. Co ono tam robiło i w jaki sposób się tam znalazło? To kolejne pytanie, czekające na odpowiedź.
Foto: P. Tokarski