Jutro do akcji wkracza wiertnica. Odwierty będą wykonywane w około 10 punktach, w których badania georadarem wskazały na istnienie anomalii. „Duch w narodzie nie ginie” – mówi z entuzjazmem rzecznik odkrywców, Andrzej Gaik.
Podsumowano kolejny dzień prac na 65 kilometrze. W drugim miejscu, które rozkopano nie stwierdzono na razie śladów pociągu ani tunelu. Przekopano teren na głębokość sześciu metrów, po drodze znajdując fragment szyny kolejowej.
- Przekopaliśmy miejsca nazwane umownie nr 1 do głębokości 6 metrów. Natrafiliśmy tam na miejsce, gdzie masa ziemi napierała na iły i wygięła je na kształt łuku, stąd wskazania georadaru. Przekopaliśmy to miejsce i tunelu tam nie ma. Teraz to wszystko musimy posprzątać - mówi rzecznik odkrywców, Andrzej Gaik.
Odkrywcy nadal się nie poddają. Pomimo niepowodzeń prace wciąż są prowadzone. W planach jest około 10 wierceń do głębokości 20 metrów, w miejscach gdzie georadary wskazały na istnienie anomalii.
- Dostarczymy wiertnice i przewiercimy się do głębokości około 20 metrów na terenie, na którym mamy pozwolenie na prowadzenie badań – mówi Andrzej Gaik – Jesteśmy tu po to, żeby ten teren przebadać i dać wiążącą odpowiedź czy jest tam tunel czy go nie ma. Nadzieja umiera ostatnia.
- Odwiertów dokonamy dlatego, że inny nasz sprzęt nie jest przystosowany do tego by zejść głębiej niż na 6 metrów. Urządzenia w kilku miejscach wskazały na duże skupiska metalu i tu jest szansa, że coś znajdziemy, dlatego będziemy robić odwierty - mówi kierownik budowy, Tomasz Siwiec.
Prace na 65 kilometrze trwają od wtorku i to jeszcze nie koniec, przekonują odkrywcy.